Drukuj
Odsłony: 2759

Kolejna znajoma mi osoba napisała książkę. Wszyscy dzisiaj piszą książki. Aktorzy, politycy, kucharze, alkoholicy, kierowcy, szpiedzy, pacjenci i lekarze, reklamiarze, prostytutki, policjanci i złodzieje, no i wreszcie także pisarze. A ja nie piszę. Bo nie wiem, co się dzieje z tymi wszystkimi książkami, skoro wszyscy piszą a nikt nie czyta.

Nie mówię tym razem o blogach, lecz o klasycznych książkach wydawanych drukiem. Bywają autorzy, i to podobno coraz częściej, którzy wydają książki własnym sumptem i, co ciekawsze, bo znacznie trudniejsze, na własny koszt je dystrybuują. Tak czy owak, książka istnieje wtedy, gdy wejdzie w obieg czytelniczy, czyli gdy ktoś oprócz autora i ewentualnego wydawcy ją przeczyta. Nie musi się zachwycić. Byle przeczytał. Tymczasem dorośli nie mają czasu na czytanie, a pokolenie nastolatków head down pochylone jest nad smartfonem. Nie ma czasu na namysł ani na dłuższe skupienie, jakiego wymaga śledzenie fabuły. Profesor Morozowski, medioznawca, zauważył, że uwagą rządzi dzisiaj palec. Niespokojny palec, a nie, jak dawniej, oko, które przesyłało bodziec do mózgu i tam wywoływało ewentualną refleksję. Niespokojny palec śmiga po urządzeniach dotykowych i skroluje albo, znacznie chętniej, zmienia zakładki, zanim oko zdąży wczytać się lub raczej wpatrzyć w jakiś konkretny, wybrany z namysłem wątek, nie mówiąc już nawet o jego zrozumieniu. Pogoń za nowymi bodźcami jest jak bieg za piłką, która toczy się z górki, odbijając się po drodze od czego popadnie. Tak dzieje się w internecie. A w przypadku słowa pisanego i drukowanego?

 
Co do pisania, staje się ono passé. W niektórych krajach coraz częściej kwestionuje się celowość nauki pisania, a niektóre władze oświatowe rozważają jego wycofanie z programów szkolnych. Mowa wprawdzie na razie o pisaniu ręcznym, które rzeczywiście wychodzi z powszechnego użycia – bo kto dzisiaj zawraca sobie głowę odręcznym pisaniem listów czy kartek, kto ma na to czas, skoro są mejle i esemesy? Ale na prawdziwe pisanie książek też niebawem przyjdzie kryska (jak na Matyska). Już teraz wielu autorów, zwłaszcza wśród celebrytów, zamiast pisać, udziela wywiadu-rzeki. Jedni z braku czasu, inni z próżności, a jeszcze inni z braku umiejętności pisania. W obliczu atrofii umiejętności pisania (i czytania), zaniku zawodu dziennikarza na rzecz pracownika medialnego, pisarza coraz częściej zastępuje pi-arowiec. Bo pi-arowiec potrafi nie tylko zręcznie coś napisać w imieniu celebryty – przemówienie, oświadczenie, autobiografię, list, esej a nawet dyplom – ale także powiedzieć coś do rzeczy a vista i z głowy.

Co zaś do czytania, to pewien młody człowiek, którego drogi dziwnym trafem skrzyżowały się na chwilę z „Ogniem i mieczem” (Sienkiewicza) stwierdził, że to bardzo źle przetłumaczona powieść. Zdarza się, że sami rodzice protestują przeciwko przerabianiu niepraktycznej klasyki na lekcjach języka polskiego. Pytają z oburzeniem: „Po co mojemu dziecku takie ramoty, których nikt dzisiaj nie rozumie?”. Mimo że wszystkie, nie tylko trudne lektury, występują w formie audiobooków z przeznaczeniem dla ambitniejszych. Dla mniej ambitnych jest w necie tyle streszczeń, że trudno zdecydować, które wybrać. Wśród dorosłych, mimo powszechności nieczytania, niewielu przyzna się, że zakończyli obcowanie z literaturą drukowaną, zwłaszcza piękną, na „Przygodach Filonka bez ogonka”. Z drugiej strony, ryzyko jest stosunkowo niewielkie, bo tylko na wybranych przyjęciach rozmawia się dziś o książkach, a jeśli już, to przeważnie o literaturze plotkarskiej, skandalizującej, zwłaszcza o cudzych skandalizujących wspomnieniach. Znacznie rzadziej rozmawia się o literaturze fachowej. Są to rozmowy znacznie bezpieczniejsze niż publiczne obnażanie własnej wrażliwości emocjonalnej czy intelektualnej, nie mówiąc o erudycji, jaka by ona nie była.

Może zatem, przyjmując zaproszenie na wieczór promocyjny książki autorstwa Mojej Znajomej, nie tyle zdecyduję się na to, by uczestniczyć w zanikającym rytuale kulturowym, ile, zważywszy prowokujący tytuł „Jesteś marką”, zadeklaruję się jednoznacznie po stronie marketingu osobistego. („Przy pomocy odpowiedniego kształtowania własnego wizerunku można zostać dostrzeżonym”). Badacze stwierdzili, że kierowcy posługujący się nawigacją GPS uzależniają się od niej i tracą orientację w terenie. Może dlatego ja nie piszę książek?

::

[Wybicie]

Uwagą rządzi dzisiaj palec. Niespokojny palec, a nie, jak dawniej, oko, które przesyłało bodziec do mózgu i tam wywoływało ewentualną refleksję. Niespokojny palec śmiga po urządzeniach dotykowych i skroluje albo, znacznie chętniej, zmienia zakładki, zanim oko zdąży wczytać się lub raczej wpatrzyć w jakiś konkretny, wybrany z namysłem wątek, nie mówiąc już nawet o jego zrozumieniu...

Leszek Stafiej - Brief - Gwoździem w mózg